piątek, 10 sierpnia 2012

Kości- Czy Ryby?


Jak można by krótko streścić tą płytę? Chyba w tym artykule poniżej padło takie zdanie, że Kości grają rocka z nutką psychodelii. Czyli mamy tu transowy rock psychodeliczny made in Poland.Ta nutka psychodelii jest całkiem duża i bardzo wpadająca w moje podatne na takie nastroje uszy. Sięgnąłem po tą płytę- debiut chłopaków, po uprzednim obcowaniu z ich kolejnym materiałem muzycznym. Wiedziałem, więc czego mogę się spodziewać. Proszę państwa, pierwsza płyta zespołu Kości pt. "K" bije na głowę płytę drugą "Sun Dro". Więcej tu odlotu, transu, klimatu i wszystkiego co sprawia, że dzięki muzyce możemy przenieść się w inny wymiar.


Oczywiście chłopaki nie odkrywają nowych wszechświatów w muzyce, bo nie można już tego zrobić, wszystko zostało już odkryte. Można też powiedzieć, że na świecie mnóstwo jest takiej muzyki, ale to nie znaczy przecież, że w Polsce nie można tak grać i że nikt nie umie w kraju nad Wisłą tego zrobić. Prawda? Druga połowa płyty fantastyczna. Odlotowo i transowo. Mnóstwo czasu w ostatnich miesiącach spędzam z tym wydawnictwem. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo.


Dużo w tej płycie jest z poetyki Olafa Deriglasoffa i to słychać, więc tym bardziej pasują mi te pejzaże muzyczne. Słychać, że chłopaki grają to co im leży pod łapami i grają to co lubią.



12 komentarzy:

  1. Kolegę dopadł syndrom wieku średniego? "...wszystko zostało już odkryte..."? Trochę więcej wiary w sztukę i artystów. Ci co naśladują nic nie wymyślą, ale za lasami, za górami są tacy potrafią.

    OdpowiedzUsuń
  2. no szukam szukam cały czas, czasem znajdę coś niezłego, ale żeby jakąś rewolucję okdryć albo coś co mnie rozłozy na długie miesiące słuchanai to nie znalazłem......

    syndrom wieku średniego... hm
    czy to już?

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem to nie ma nic wspólnego z wiekiem, a z ilością wysłuchanej muzyki śmiem twierdzić. Im więcej słuchasz, im dalej w przeszłość się zapuszczasz, tym silniejszego nabierasz przekonania, ze wszystko już się w muzyce wydarzyło, a kapele ktore kiedyś ubóstwiałeś, miały swoje pierwowzory w przeszłości. Od kilkunastu lat mamy sezonowe mody na powroty różnych stylów w muzyce i tyle. Odnosze wrażenie, że ostatnią czystą "prawdziwą nowoscią" był acid house i techno, ewentualne fuzje tych trendow z jazzem. A czysty rock? Oto jest pytanie... Kto wie, czy nie rację miał śp Rzewuski, pisząc o 1985 jako dacie graicznej faktycznego rozwoju rocka - potem juz tylko nieustanne mieszanie w tym samym garze w nadziei, że powstanie zupa o innym smaku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się z Peiterem co do jednego. Rock zaczyna być (jest od dłuższego czasu) martwym językiem. W czystych postaciach zamyka się w enklawach dla "praktykujących", poza nimi nie wywołuje wielkich emocji. Nie tworzy nowych wartości estetycznych, posługuje się wysłużonymi kliszami. Jeszcze porusza miliony, ale pozbawiony jest znamion awangardowości i antysystemowej drapieżności, coraz bardziej przypomina młodzieżową odmianę muzyki dworskiej, wyjałowionej, bez oznak buntu, zamknięty w ustalonych konwencjach i formach, dobry już tylko dla wyznawców.
      Co do przekonania, " że wszystko już się wydarzyło...", owszem, wraz z rosnącą erudycją muzyczną, pojawia się przekonanie opisane przez Peitera. Faktycznie jest to tylko odkrycie mechanizmów zmian (ewolucji) w ramach obowiązujących paradygmatów muzycznych. W oparciu o to nie można jednak nic powiedzieć o przyszłości.
      Wierzę, że gdzieś na świecie są młodzi, zbuntowani "nienormalni", którzy stworzą nową muzyczną wartość, posługującą się innymi językami, niż te, które świetnie znają Autor bloga, Peiter czy moja skromna osoba.
      Fukuyama ogłosił ponad 20 lat temu "Koniec Historii" i się pomylił. Nie można powiedzieć, "że wszystko już się w muzyce wydarzyło, nie ma "Końca Muzyki".

      Usuń
  4. W rocku - zresztą nie tylko w rocku - jest jeden problem: mamy do dyspozycji 13 dźwięków gamy, które mozemy zestawiać w kosmicznej ilości kombinacji (silnia czy jakoś tak???).
    Tylko że: w latach 60tych borykało się z tym kilka - kilkanascie tysiecy zespolów na całym swiecie, teraz te same dźwięki obrabiają setki tysiecy zespołów. A w ciągu ostatnich 50ciu lat musiała powstać już niewyobrażalna ilośc kompozycji. I mówimy tu tylko o samej muzyce. Obróbka dźwięku to też już mocno wyeksploatowany temat, oczywiscie wykorzystuje się jakies elementy np. z muzyki konkretnej albo skomplikowane mieszanki efektow, ale często rezultat staje się totalnie nieczytelny i zawiera w sobie poprostu niekomunikatywną pustkę. Synteza dźwięku? Zjadła własny ogon, conajmniej od połowy lat 90tych robi się emulacje czego? starych analogowych syntezatorow. A tzw "inne języki" muzyczne? Chyba już dokonano fuzji wszystkiego ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Reasumując powiedziałbym tak - muzyka trwa. Co nie znaczy, że się rozwija:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech trwa, ja będę przy niej. Peiter grasz gdzieś aktualnie w jakimś zespole?

    OdpowiedzUsuń
  7. 3 września minie 15 lat, od kiedy ostatni raz grałem na scenie. Od tego czasu robię muzykę w domu na kompie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. może jakieś nagrania udostępnisz ze swojej aktualnej twórczości?

    OdpowiedzUsuń
  9. matko, a po co? wstydze sie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rewolucja by się przydała - kryzys trwa - wiek średni też się znajdzie - a najważniejsze Panowie są emocje jak nie akordami wywołane to synkopą, ważne że są i niech żyją

      Usuń