niedziela, 2 grudnia 2012

Dog In The Fog- Dog In The Fog


Nie wiem co mam napisać o tej płycie. Nie wiem co mam napisać o tym zespole. Strasznie ciężko pisze się o czymś do czego nie ma się żadnego dystansu. Pozostanie mi chyba tylko umieścić całą płytkę, czy też właściwie powinienem był rzec- demo do ściągnięcia, aby ci nieliczni, którzy odważą się jej przesłuchać mogli sami wyrobić sobie zdanie o tym wydawnictwie.


Sala prób- świątynia muzyki




Jakby najkrócej można opisać ten zespół? Hm, jedyne co przychodzi mi do głowy to zdanie: Młody zespół, facetów w średnim wieku.


Czekam na miażdżące recenzje lub konstruktywne uwagi dotyczące muzyki. W końcu muszę wyjść na ulicę z otwartą przyłbicą. Łatwo być teoretykiem i oceniać utwory, płyty, zespoły. Niełatwo stać z drugiej strony, robić coś dla siebie i być w tym szczerym. Właściwie to szczerym jest być łatwo. Ale tą szczerość trzeba jeszcze ubrać w nuty, tak by miało to ręce i nogi, a to ciężką pracą się okazuje. Gram to co lubię i to czego chciałbym słuchać. Czy mi- czyli nam to do końca wychodzi, nie wiem.



Piękne uczucie, stać na scenie i grać dla siebie, dla publiczności. Czy jest ich dwudziestu, czy dwustu. Piękne to uczucie, trzymać w dłoniach kawałek siebie, kawałek swojego życia i duszy swojej. Może niedługo będzie koniec świata i nikt się o tym krażku nie dowie, a tak będę mógł ze spokojem w ostatnich chwilach świata spojrzeć sobie w oczy bez wyrzutów sumienia. Dog In the Fog zaistaniał na blogu. Bo piszę tu o muzyce, którą kocham, która jest dla mnie soundtrackiem do życia. Wiem, powtarzam się, już to kilkakrotnie pisałem. Heart & Soul.




9 komentarzy:

  1. Ściągnąłem i przesłuchałem całość bez żadnego bólu. Bardzo dobrze to brzmi, jak na demówkę. Niektóre oficjalnie wydane krążki mają gorsze brzmienie. Może nieco podkręciłbym do przodu perkusję. Muzyka nie do końca „moja” (wolę tradycyjny hard’n’heavy a DITF odjeżdża w nieco bardziej psychodelicznym kierunku), choć gitary, nie powiem, dokładają solidnie – no i słychać, że panowie grają z pasji a nie z wyrachowania. Bardzo wzruszył mnie pierwszy kawałek, ponieważ do Kuźnicy jeżdżę niemal nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat i mam bardzo miłe wspomnienia, związane z pobytami tamże. Muszę, niezależnie od wszystkiego, przynajmniej na kilka dni dołączyć do urlopującej tam większymi partiami rodziny – wtedy wakacje są udane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie głowa do góry :)
    Mnie się to granie z psychodelią nie skojarzyło a bardziej ze starym dobrym hard-rockiem.Bardzo fajny klimat.

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę ktoś był w Kuźnicy, szok, jaki ten internet mały...
    Cieszę się, że się wam podoba!

    OdpowiedzUsuń
  4. A jakże - tu dowód ;)

    http://nazawszewarszawa.blogspot.com/search?q=ku%C5%BAnica

    OdpowiedzUsuń
  5. zdjęcia zaiste piękne, aczkolwiek to inna Kuźnica...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zły-Widziałem Cię- 90's to moje hity

    A. Chylińska została zaproszona na koncert Hey-a chyba dla telewizji co kiedyś była muzyczna( MTV ) i na koniec duetu z Kasią powiedziała słowa które mogę wam i ja zadedykować :

    -Grajcie dalej ........KURWA MAĆ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. zły najczęściej pojawia się w ocenie tej płyty jako najbardziej zapadający w pamięć, hm, my też go lubimy!

    OdpowiedzUsuń
  8. nie moje klimaty, ale gratuluję :) ważne to mieć pasję :) fajnie, że masz z kim pograć :):)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo dłuugo nie grałem, jak to w życiu bywa, przypadek spowodował że wróciłem do grania. A obecny skład to też dzieło przypadku a ty nie gadaj tylko kompletuj skład i graj!

    OdpowiedzUsuń