Można się pogubić w tym labiryncie tymonowych zespołów, płyt i projektów. Dzisiaj znów Tranzystorsi, chociaż ta płyta mogłaby również być nagrana pod każdym innym szyldem. Ta muzyczna prozycja Tymona bardzo mi odpowiada. W końcu utwory podane są w dobrych proporcjach, albo w takich jakie ja lubię. Jest trochę melancholii, trochę rockowego czadu i troszkę odlotów. Czyli tradycyjny misz masz w dobrych, wyważonych porcjach. Melancholijne fragmenty cudne, czady ostre i zadziorne, a odloty psychodeliczne i odleciane. No nic więcej tylko brać i słuchać.
A pomyśleć, że na początku moich zażyłych relacji z tą płytą nie znalazłem w niej tego o czym teraz piszę. A dzisiaj proszę. Powoli dostrzegam ewolucję mego słuchu i gustu. "Don't "Panic We're From Poland" nie kładzie mnie na łopatki tak jak to zrobiła i robi nadal " Songs For Genpo, do której zresztą jeszcze muszę kiedyś wrócić, ale słucha się bardzo miło i momentami wchodzę w stan upojenia płytowego.
Do najznamienitszych fragmentów drugiej tranzystorowej płyty zaliczam: Morze, Plaża, Słońce, wzruszyłem się, aż poczułem ten piasek i słońce dajmy na to kołobrzeskiej plaży, piszę kołobrzeskiej, bo to chyba ostatnia plaża na jakiej byłem. Drugim smacznym kąskiem jest tytułowy Don't Panic We're From Poland absolutnie przepiękny. Coś czuję, że będę musiał albo przedłużyć ten tydzień z Tymonem albo go przerwać. Nie sposób ogarnąć ogrom jego twórczości w kilka dni. Słucham go słucham codziennie i już powoli mam ochotę wyrwać się z okolic Trójmiasta i spenetrować inne miejsca na muzycznej mapie naszego kraju czyli posłuchać czegoś innego. Jeszcze się nad tym zastanowię co zrobić dalej.
Podjąłem decyzję, następny post nie będzie o Tymonie. No chyba, że ktoś bardzo będzie chciał. Zresztą w preszłości dalekiej i tej bliskiej popełniłem już kilka wpisów o nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz