sobota, 28 marca 2015

SBB- Welcome


Niebieska twarz mówi do mnie z okładki. Chłopcze i tak nie zrozumiesz tej muzyki. Tym bardziej więc zapałałem chęcią by ten album odkryć, bo przyznam się szczerze, że sięgnąłem po niego chyba tylko raz w życiu, ale były to inne czasy i ja byłem inny. Inny- znaczy się wąskotorowy i ograniczony. Liczyły się tylko rockowe zespoły, które napierdalały z prędkością światła, tonąłem w morzu riffów i galaktyce solówek. Wszystkie zespoły gdzie w składzie pojawiał się klawisz z góry były skazane na anatemę i wieczne potępienie. Oczywiście były to czasy zamierzchłe i przez te dziesiątki lat słuchania muzyki, w końcu zapragnąłem poznać inne galaktyki dźwięków. 


Pamiętam doskonale, że nie mogłem nigdy słuchać starego Genesis, bo wydawało mi się to bezkształtną klawiszową plamą, zresztą bez melodii. Dzisiaj Genesis szanuje ogromnie i słyszę tam więcej dźwięków niż w większości metalowych beznamiętnych produkcji. Tak też jest i z naszym rodzimym SBB. Przez lata nie zrozumiała dla mnie muzyka i brak chęci jej poznania. Dzisiaj nowe muzyczne doznania i odkrycia. Oczywiście terminy użyte przeze mnie dla określenia upływającego czasu dosyć umowne. Słów "dzisiaj", "wczoraj" nie bierzcie dosłownie.





Nie zamierzam się rozwodzić za bardzo, ale to dla mnie najlepsza płyta SBB, z tych które pojawiły się na moim blogu. Jak dla mnie dobrym krokiem okazało się zagranie bardziej zwartych formalnie kompozycji i rezygnacja z utworów zajmujących całą stronę winyla. Może bardziej to piosenki niż kompozycje, ale słucha się tego wybornie. Mnóstwo delikatnych wręcz balladowych fragmentów mi odpowiada. Świetna płyta. Światowe granie.

3 komentarze:

  1. Kapitalny album. Ostatnio też przedstawiałem go na swoim blogu.
    http://szymonmuzyk.blogspot.com/2015/03/sbb-welcome-1979.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że światowe granie. Dla Polaków to normalka grać światowo.

    OdpowiedzUsuń