niedziela, 13 stycznia 2013

Vader- Future Of The Past


Czas na muzyczną zagładę. Vader. I tu można by skończyć pisanie, należałoby zacząć słuchanie. Na szczęście niestety kilka słów się należy zarówno mnie, jak i zespołowi. Krótko: jak dla mnie to najlepsza płyta Vadera. Jak to? Płyta z coverami? Otóż tak, przy całym szacunku dla tego zespołu, przyznam się przed wami drodzy czytelnicy, jak i przed sobą, że przetrawienie jakiegokolwiek dzieła pełnogrającego zespołu Petera jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Uwielbiam łomot i metalowe tornada lejące się z głośników, uwielbiam growle i kaskady perkusyjne wysyłane z prędkością światła w eter. Jednak zawsze musi towarzyszyć temu zbiorowi metalowych atrybutów coś jeszcze.


Dążenie do melodii i różnorodności. Nie znalazłem tego w twórczości tego bandu. Oprócz płyty Black To The Blind, którą prawie całą trawię. I mogę ją  przy jednym podejściu przesłuchać w całości. W związku z tym, nie mogę Vaderów zaliczyć do grona moich metalowych bóstw. Mimo ewidentnie kilku niezłym pojedynczym utworom. Lżej mi na sercu, że w końcu to z siebie wyrzuciłem.



A tu same smaczne przeróbki, trup się ścielę gęsto. To nic, że większość tych utworów była mi nieznana w oryginałach. Potraktowałem tą płytę więc prawie jako autorską. Same kilkuminutowe pociski rakietowe z głowicą nuklearną! Tego mi trzeba. Podoba mi się do tego taka sucha, sterylna wręcz produkcja, brzmi wszystko (każdy z instrumentów) w idealnych proporcjach.









A tu oryginał:



Świetna płyta, na swój sposób przebojowa. Znakomicie się słucha np. takich numerów:




albo takich, gdzie Skawiński jako solówkowy gość daje radę, a końcówka utworu (zaczyna się w 3 minucie 58 sekundzie) to młyn straszny, po trzykroć dobre zakończenie utworu, którego właściwie nie powinno się przerabiać.



3 komentarze:

  1. Nagranie Black Sabbath znam około 33 lat i nigdy nie wpadłem na to, że końcówka utworu zaczyna się w jego połowie. To ci dopiero niespodzianka.
    Sympatycznie im ten kower wyszedł.
    Kiedyś miałem fazę na zbieranie równych wydawnictw z kowerami znanych rockowych bandów.
    Np cała płyta Dark Side Of The Moon zagrana w rytmach reggae.

    OdpowiedzUsuń
  2. miałem na myśli to że końcówka tego utworu zaczyna się wtedy

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc ten album z coverami jest dość cienki.

    Jeśli chodzi o twórczość Vader, sprawdź dokładniej De Profundis. Może nie wejdzie za pierwszym czy drugim razem, potem jednak czuć tę moc. Tym bardziej, że to jest ich Opus Magnum. Nalezy też pamiętać, że twórczość tej olsztyńskiej grupy zainspirowała wiele zespołów zagranicznych i polskich.

    OdpowiedzUsuń