niedziela, 8 września 2013

Ewa Braun- Sea Sea- MTSKM part V


Najładniejsze w tym wszystkim jest samo wydanie kasetowe, piękne kolory, ładny papier, a najpięknijeszy jest sam nośnik kasetowy, ale śliczna kaseta, chyba nie mam ładniejszej. Za to muzycznie to kompletnie nie mój gatunek i nie moja bajka. Oni grają tak alternatywnie, że samo słowo alternatywa jest dla nich za mało alternatywne. Przebrnięcie przez ten materiał muzyczny okazało się dla mnie nie lada wyzwaniem. Poddałem się po raz kolejny.


Jest tak szorstko i surowo, że uszy więdną. Zapewne nie jest to złe granie, bo fascynatów takiego muzycznego końca świata nie brakuje i  wielu  z nich właśnie w Ewie Braunsobie znalazło sobie ukojenie zmysłów. Jeśli panowie postawili sobie za punkt honoru zagrać najmniej meldyjne kawałki świata, to są bardzo bliscy, by w tej ktegorii znaleźć się na podium. No to jest andergrand przez duże "a", a ja ze swoim blogiem z łatwymi melodiami jadę mainstreamem okrutnie. Chylę czoła przed Ewą Braun, ale ja wysiadam. Tydzień słuchania kaset dobiega końca, a ja się wkręciłem na poważnie z tymi kasetami, których nie słucham i uszykowałem sobie pełne ich garści do przedstawienia. Wybacz Edgar, chyba jeszcze pociągnę dalej ten temat.


Co za czasy kiedyś były, kupowałem kasety w ciemno nie wiedząc czy bedzie to muzyka warta uwagi czy też nie. A dzisaj, proszę płytę możesz przesłuchać czesto nawet przed jej oficjalna premierą. Ten dreszczyk toarzyszący zdzieraniu folii z pudełka i wkładaniu kasety, płyty w odtwarzacz był piękny i mistyczny. Taka podróż w nieznane.



No to Ewo Braun, proszę wędruj na najniższą półkę. Do zobaczenia nigdy.


2 komentarze:

  1. Okładka chyba nieprzypadkowo nawiązuje do okładki "Nowhere" grupy Ride. EweBraun poznałem 20 lat temu dzięki świetnej demówce "Pierwsza Cobieta" i kilka lat im kibicowałem. Fajny nojs. Ciekawe, czy istnieją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, niestety już nie grają. Pożegnali się świetną płytą Stereo.

    OdpowiedzUsuń