niedziela, 17 kwietnia 2011

Coma- Transfuzja


Czysta energia, czysty czad. Idealne połączenie wszystkich elementów jakie skladają sie na idealny utwór w moim rozumieniu. Uwielbiam takie granie, uwielbiam taki czad, takie brzmienie gitar, basu, perki. Ostre, cięte riffy. Gdy usłyszałem ten utwór wiedziałem, że będzie to mój przebój  roku. Hm, to chyba nawet jest dla mnie przebój pięciolecia na mej prywatnej liście przebojów.

Tak do końca nie mam pojęcia o co chodzi Roguckiemu w tekście, ale to w końcu poeta, więc nie będę sie zastanawiał. W każdym razie ciekawa forma literacka i dużo trudnych słów.

Intelektualista rocka.


Transmisja - nasycenie brzmieniem,
Decyzja - wkroczenia na przestrzenie
Stymulacja - mentalne przesilenie
Konsolidacja - NATCHNIENIE!
Współpraca - na drodze do poznania
Zasada - negować wszelkie prawa
Symbioza - rockowe zapętlenie
Diagnoza - WYZWOLENIE!

Na pewno mogę, na pewno chcę, wiem,
Na pewno pragnę, na pewno wiem, że
Na pewno teraz nie zeżre mnie nie
Jałowe życie, jałowa śmierć.
Poukładana z niepełnych zdań
Prosta formuła głębokich zmian.
Nim zdecydujesz pamiętaj, że
Jałowe życie, jałowa śmierć!

Impresja - utrwalanie szałem
Sugestia - zasysanie planet
Aktywacja - pokładów nowej mocy
Eksplozja - PRZESTRZENI ATOMOWYCH!
Determinacja - o sile supernowej
Eksploatacja - elektryczny ogień
Demonstracja - szeregu możliwości
Akceptacja - RZECZYWISTOŚCI!

Na pewno mogę, na pewno chcę, wiem,
Na pewno pragnę, na pewno wiem, że
Na pewno teraz nie zeżre mnie nie
Jałowe życie, jałowa śmierć.
Poukładana z niepełnych zdań
Prosta formuła głębokich zmian.
Nim zdecydujesz pamiętaj, że
Jałowe życie, jałowa śmierć

TRANSFUZJA WYOBRAŻEŃ!

Generalnie tekst nie jest całkiem mi ideowo obcy czy też niezrozumiały. Kilka wersów znów mi pasuje bardzo do mnie. Zaczekam, może znów ktoś do mnie napisze i zrobi dogłębną interpretację i analizę tego tekstu. Na pewno zrobię z tego użytek.


Coma to jeden z niewielu polskich bandów, jakie w ostatnich latach mi się podobają i nagrywają dobre płyty. Dwie pierwsze ich płyty to dla mnie ważne albumy. Potem trochę chyba przekombinowali z "Hipertrofią" bo wystarczyłoby wybrać najlepsze utwory, pozbyć się przerywników miedzy utworami i wyszłaby z tego rewelacyjna mocna i spójna płyta. A tak muszę słuchać koncept albumu, który w całości jest co tu dużo mówić niestrawny. Ale szacun za koncepcję za wizję, że im się chce  kombinować.
 A dalej to mnie juz kompletnie nie przekonują. Po co nagrywać płyte live, po co nagrywać płytę z orkiestrą, płytę "Excess" w wersji angielskiej, unplugged. I to wszystko w dwa lata. Po co? Nie wiem, nie rozumiem, nie potrzebuję.

Rozumiem, że fani Comy to łykną bez mrugnięcia okiem i jeszcze będzie im mało. Trochę to wygląda mi na wyciaganie siana od fanów, ale być może chłopaki chcą się sprawdzić na każdym polu, może chcą udowodnić, że umieją zagrać wszystko. 
W takim razie nagranie następnej płyty studyjnej może okazać się zbyt zwyczajne dla nich. I może zaczną poszukiwać inspiracji w dziwnych klimatach. Mam tylko nadzieję, że nie będą chcieli zmienić stylu na etno, folk (bo tego jeszcze nie grali) albo coś w tym stylu, bo na arenie rockowej zrobili już wszystko w tym kraju. (wiem troszkę jestem złośliwy, ale to z życzliwości i sympatii dla zespołu)  Mi w każdym razie wystarczają:



ze wskazaniem na tą drugą. Pozostałe pozycje w ich dyskografii nie zaprzątają mej uwagi na tyle bym czuł chęć ich posiadania. Z utworów Comy mogę też zrobić co najmniej kilka postów i tak też będzie.


Okładka Hipertrofii jest......męcząca moje oczy. Pewnie o to chodziło, aby zwrócić uwagę. O Comie, Roguckim, mogę pisać jeszcze dużo i długo, więc zostawię sobie te tematy dla innych utworów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz