poniedziałek, 1 lipca 2013

Lech Janerka- La



Wiem, że to podobno płyta genialna i uznawana za jedno z najwybitnijeszych osiagnięć tego muzyka. Słucham tej płyty po raz kolejny i nadal nie mogę się do niej przekonać. Strasznie trudna to płyta. Abmitnie podszedł Janerka do sprawy, zagrał to co chciał zagrać i nikomu się nie kłaniał. Podobno to jedna z ważniejszych płyt naszego rodzimego rocka. Pewnie to prawda, mnie jednak ta płyta do końca nie powala i do zachwtu mi daleko. Najwidoczniej nie dorosłem jeszcze do takiej intelektualnej formy muzycznej sztuki wysokiej.
 
 
Najmocniejszą stroną tego wydawnictwa sa dla mnie teksty. Tyle świetnych wersów zawiera ta płyta, tyle zbitek wyrazwoych i porównań Lech Janerka użył, że można by to nazwać poezją. Talent do pisania oryginalnych tekstów to on posiada ogromny.
 
 
Żeby tak ponuro nie było, to z przyjemnością muszę też stwierdzić, iż są na niej fragmenty, które muzycznie przebiły się przez moją tępą powłokę i trafiły w serce. Takie perełki jak:
 
La

 
Numer bardzo "janerkowy" w takim stylu jak trawię i lubię. Za raz po nim nadlatuje utwór "Labirynty". Jeszcze lepszy chyba. Genialna końcówka płyty, szkoda, że więcej nie ma tu takich klimatów. Cóż, pozostało mi co jakiś czas wracać do "Ur" w nadziei, że za którymś razem, mnie oświeci i odkryje resztę płyty na nowo. Jeśli to się nie stanie, trudno, będę żył w przeświadczeniu, że jestem głuchy na tak ważne płyty.
 

5 komentarzy:

  1. Jak dla mnie bardzo nudna płyta, mimo że, artystę lubię to do tej płyty niewracam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni raz URa w całości wysłuchałem około 92roku. Za smutne to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. ciesze się że wam też się nie podoba za bardzo ta płyta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaś ją lubię niezmiennie od lat, od premiery. W dorobku artysty stawiam ją na drugim miejscu, zaraz za Klausem. Noo ale wiadomo, jeden woli Aznawura, drugi jak zawodzi mu Stachura... ;-)

    OdpowiedzUsuń