środa, 4 lutego 2015

Kult- Hurra!


Szacunku jeszcze nie straciłem i pewnie nigdy już nie stracę. Straciłem za to kompletnie serce do tego zespołu. Patrzę z podziwem na tłumy na koncertach, podziwiam tych wszystkich zaślepionych fanów. Podziwiam i trochę im zazdroszczę. Kolejna płyta Kultu nowej ery, która kompletnie mnie nie przekonuje, a co najważniejsze po kilku przesłuchaniach nie ma ochoty do tego wydawnictwa wracać. A najgorsze, że nic w głowie mi nie zostało. Najbardziej zapamiętałem wkurwiającą sekcję dętą. Wyrzuciłbym w cholerę te wszystkie ich trąbki, puzony, przez które Kult brzmi jak big band, albo kapela weselna. Podobnie rzecz wygląda z samymi kompozycjami. Kompletnie bezsensowne i drażniące mnie kompozycje, które o zgrozo większość uważa za najbardziej udane na tym krążku jak „Maria Ma Syna”, „Amnezja”, „Marysia”. Nie cierpię takiej kultowej przaśności muzyczno- tekstowej. 

Kiedyś nie mogłem słuchać płyty „Tan” uważałem ją za strasznie słabą rzecz, dzisiaj ten koncert bije na głowę, wszystkie poligony industriale, unplugdy, salony rekreacyjne i te nieszczęsne hurry. Idę posłuchać sobie właśnie „Tan” po raz kolejny. Zresztą niedawno odkryłem go na nowo i się tym faktem z wami podzieliłem. By już tak grobowo nie było jest kilka numerów, gdzie pojawiają się echa takiego Kultu, jaki bym chciał usłyszeć. Chociażby „Nowe Tempa” całkiem nieźle buja, ale refren troszkę drażniący. Drugim dającym się słuchać numerem jest „ Kiedy ucichną działa”. Reszta płyty jedzie mi klimatem wesela albo zabawy tanecznej w Chraplewie w czasach Gierka. Sorry Panie Kazimierzu.

Kiedy Ucichną Działa Już

wywiad trochę z innej epoki czasowej ale warto go sobie przypomnieć

 

3 komentarze:

  1. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Dla mnie Kult skończył się na płycie "Ostateczny Krach Systemu Korporacji". Natomiast ostatnią ich płytą, którą kupiłem był "Poligono Industrial". Płyta była źle wytłoczona. I pomimo moich listów ani tłocznia ani SP Records nie zareagowali. Więc powiedziałem sobie dość. Do tego poziom artystyczny tejże był już marny. Kolejne płyty były jeszcze gorsze. Kazik wypalił się tekstowo. Oczywiście w tak owocnej karierze mają prawo zdarzyć się słabsze płyty, ale od dłuższego czasu to już nie to i równia pochyła. Brakuje mi jak cholera Banana i jego waltorni.
    A może przedstawię u siebie na blogu, w niedalekiej przyszłości, jakąś płytę Kultu? Dobry wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przygoda z Kultem zakończyła się na "45-89" a później słyszałem tylko pojedyncze kawałki, które były słabe, lub bardzo słabe. Wróć, wróć 1991 rok wydania "45-89" ?. Ja piero...lę.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja pozwolę sobie zgodzić się tylko częściowo. Owszem, nie jest to Kult jaki uwielbiałem, to nie Kult właśnie sprzed Ostatecznego Krachu (choć i w tej starej historii Kultu nie wszystkie płyty mi leżą). Z drugiej strony też nie jest Hurra! porażką - w końcu to płyta mająca jakiś poziom, w końcu nie gniot jak Salon, Poligono czy średni Unplugged. Mnie podoba się Hurra!, choć osobiście wolę od niego Suplement. Ale zdecydowanie trudno zgodzić się z Teraz Rockiem w tak wysokiej ocenie tego albumu.
    be_red - w czasie kiedy Kult zaliczał albumowe wpadki (czyli po OKSK) mocniej związałem się z solowymi projektami Kazika. Ale po Silnym Kaziku i Zakazanych Piosenkach... Szkoda pisać o tym co Kazik teraz robi. Wypalenie? Może naiwnie czekam na wielki powrót i mimo wszystko pakuję Kultowi kasę za płyty

    OdpowiedzUsuń