Nie byłem nigdy ani na Żoliborzu, ani na Mokotowie, bo nie było mi tam po drodze. Co miałbym zresztą tam miał robić. Tą płytę mimo to słucham i znam ją jak własną ulicę. Co prawda myślałem, że już o niej pisałem, a tu proszę takie przeoczenie. Partia czadowa, partia tekstowo przystępna. Nadal dziwię się sam sobie, że taka muzyka znalazła drogę do moich pokręconych uszu i gustu. Chociaż z drugiej strony patrzę na tego mojego bloga i właściwie poruszam się w szeroko rozumianym rockowym mainstreamie i raczej rzadko pokazuję jakieś kapele z niezalu, albo o odjechanym podejściu do muzyki. Cóż widocznie jestem rockowym popersem.
No cóż muszę się z tym swoim obrazem pogodzić i tupać nóżką do przebojowych numerów zespołu Partia. Bo bo jak tu usiedzieć w spokoju skoro od początku płyty jeden za drugim suną skoczne numery. Bezapelacyjnym numerem jeden z tego krążka są "Światła Miasta". Niezobowiązująca, lekka i pogodna płyta. W sam raz na poprawę humoru.
Oczywiście autor wie co to jest rockabilly... i z czym to się je.. Przykre jest to, ze w każdym państwie takich grup grających rockabilly lub jego odmiany jest na pęczki a u nas jedynie obecnie już "Komety".... nie dość, że jedyny osiągnął jakąś popularność w tej "bahce muzycznej" to nawet połowa nie wie w jakim stylu chłopaki grają...
OdpowiedzUsuń