środa, 6 stycznia 2016

Kr'shna Brothers- Food For Life, Spirit For Fuck


Cóż za fantastyczną niespodziankę przyniósł mi ubiegły grudzień. Spacerując po markecie z płytami szukałem jak zawsze czegoś co wpadnie mi w oko. Patrzę na półkę w dziale metal i nie wierzę własnym oczom. Reedycja pierwszej płyty Kr'shna Brothers. Nie wiem czy przeoczyłem to wydawnictwo, czy ukazało się ono niespodziewanie, ale rozejrzałem się po sklepie, czy czasem nie biorę udziału w programie "Mamy Cię". Chyba jednak nie brałem, pobiegłem do kasy niezwłocznie, wyciągając z kieszeni kwotę 19.99 PLN.
 

Fantastyczny jest taki powrót do przeszłości, kiedy muzyka była świeża i porywająca, a świat wydawał się stworzony po to bym go zdobył. Chłonąłem wtedy każdą płytę, znałem je wszystkie na pamięć, podobnie jak okładki, które czytałem sobie przed snem. I w końcu ta płyta w wersji cidi. Piękne. Słucham zatem po latach tego krążka i tak jak już napisałem o nich kilka lat temu umieszczając zdjęcia posiadanej przeze mnie kasety. Dobre granie, dobre numery, dobra płyta.
 


Owszem słychać tutaj zaśpiewy rodem z płyt Alice In Chains, lecz wcale nie jest to zarzutem. Polska odpowiedź na światowy grunge? Być może. Też już pewnie to pisałem, że boli mnie jedynie brzmienie perkusji na tej płycie, a szczególnie werbel. Poza tym są riffy, są refreny. Na koniec tylko dodam iż wpis dzisiejszy jest wpisem numer tysiąc. Brawo ja.





1 komentarz: