Troszeczkę wspominałem już o tym utworze, a że jest wart by cały czas go słuchać i o nim nie zapominać, to musi mieć on swój osobny rozdzialik u mnie. W sumie to niedawno dopiero wyszperałem tą full wersję. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Miazga straszebna. Kosmiczna energia zaklęta w tych kilku minutach. Lubię takie szerokie riffy zamiatające całe pasmo głosników. I Marek Piekarczyk na turbodoładowaniu. Słuchać głośno. Wiem, że te słowne labirynty nie oddadzą tego co naprawdę czuję, gdy szyby się trzęsą przy rozkręconym volumie, a ja na środku pokoju znów udaję gitarzystę TSA i wiję się po podłodze.
balem sie na tym utworze ogladajac "Akademie Pana Kleksa"..oj balem ;)..te kostiumy naprawde robily wrazenie..i ten marsz z pochodniami
OdpowiedzUsuńhttp://www.joemonster.org/filmy/6156/Akademia_Pana_Kleksa_Marsz_wilkow
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe komentarze, można ich użyć spokojnie do ilustracji tego posta