czwartek, 8 sierpnia 2013

Anti Tank Nun- Fire Follow Me

 
 
Niebywale się ucieszyłem gdy okazało się, że wygrałem tą płytę w "terazrockowym" konkursie gazetowym. Po pierwsze, bo wygrałem, po drugie, że wygrałem płytę, a po trzecie liczyłem na dobrą muzykę. To ostatnie było spotęgowane dobrymi jak zwykle recenzjami prasowymi. Oczywiścei zawodowi fachowcy z branży dziennikarskiej zapewniali mnie o tym, że druga płyta młodziaka gitarzysty i starego wyjadacza i praktycznie nestora polskiej sceny hejwi, który z niejednego wzmacniacza rockowy chleb jadł i z niejednego klubowego pokala śmietanę rockmana spijał. Z zapałem przystąpiłem więc do odsłuchu licząc na rockowe doznania z najwyższej półki.
 
 
Trudno oceniać mi płytę na której grana jest muzyka, której kompletnie nie rawię i nie słucham. Taki nurt w muzyce rockowej jest mi obcy i nie mogę w nim nic dla siebie odnaleźć. Słyszę, że grają faceci, którzy to czują i kochają to co robią. Młodzian jeśli faktycznie gra tak jak mówią to jest niezły. Tytus występujący w takiej ilości różnorakich projektów stał się już mało rozpoznawalny. Leci jakiś numer z jego wokalem i już sam nie wiem czyja to muzyka. Czy to Acidzi, Antitanknuny czy jeszcze może Titus coś tam Gun.

 
Mimo najszczerszych chęci z trudem dotrwałem do końca tego albumu, który zapewne zostanie jedną z płyt tego rocku wg branży a młodzian dostanie medal za najlepsze wisłowanie w sezonie. Dotrwałem zatem do końca i chciałem wyłowić chociaż jeden mały fragment dla którego, znalazłbym kiedyś powód by ponownie włączyć ten krążek. Z trudem mi to przyszło, ale pewne małe symptomy czegoś, czego mogę słuchać znalazłem w utworze:
 
 
najbardziej inny, najbardziej "rockowy" bez titusowej maniery i bez hejwi riffów. Reszty muzyki nie oceniam, bo to nie moja bajka i nie chcę wyrażać opinii o czymś co kompletnie do mnie nie trafia. Nie wiem zatem czy to dobra czy zła płyta.
 

 
Niestety jestem już chyba dziadem z antykwariatu, zblazowanym poszukiwaczem nowych lądów muzycznych, któremu wystarcza i który tylko ma ochotę na grzebanie w archiwaliach. Kolejna płyta, kolejny przykład na to, że mimo szczerych chęci odnalezienia w nowej muzyce czegoś wartościowego nie udaję mi się to. Może zamknąłem się w pewnych schematach, może zbyt mało czasu poświęcam na nowe płyty. A może po prostu mój umysł jest jak roztwór nasycony i nie przyjmuje już więcej nut, fraz refrenów i riffów.

 
Obiecuję jednak, że będę nadal próbował i szukał, bo nie chcę być reliktem minionej epoki, który opowiada swoim wnukom, że najlepszym zespołem jest Led Zeppelin, albo Pearl Jam, który dzisiaj dla młodych jest już klasykiem, a dla mnie był rówieśnikiem podczas wchodzenia w krainę muzyki. Dobra nie biadolę już, idę sobie włączyć "Facelift" Alice'ów, bo to dobra "stara" muza.
 
W myśl zasady nowa płyta- to materiałów prasowych brak. Nie przeczytacie zatem żadnych recenzji ani wywiadów bo by mnie wydawnictwa prasowe podały do sądu i oskarżyły, że przez moje pirackie działanie spada im sprzedaż tytułów z ich stajni. Zatem do kiosków drodzy fani rocka. Co prawda za wiele nie macie takowej prasy do wyboru, ale coś tam na półkach stoi.

2 komentarze:

  1. plyty nie sluchalem ale musze powiedzic ze koncertowo sie sprawdzaja...juz nie wspomne o Titusie bo widzialem go z Acidami juz wielokrotnie, ale mialem okazje na tegorocznej edycji Metalfest widziec ich na zywca..zespol zostal dokoptowany do skladu w ostatniej chwili /jeden z zespolow zrezygnowal/.Igor daje rade i brzmia naprawde fajnie...oczywiscie poczatku wystepu nie pamietam dokladnie, z racji robienia zdjec, ale po 3 numerach juz moglem oddac sie sluchaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałem ten zespół na żywo. Publika, owszem, szalała. Ale nie pamiętam absolutnie ani jednego utworu i mnie, starego dziada, osobiście ta twórczość przez duże Tfu znudziła. Niby to dobre technicznie, niby jest ogień, ale to takie granie dla grania. Zero przebojowości. Porównania z wieloma klasycznymi zespołami uważam za co najmniej niesmaczne.

    OdpowiedzUsuń