No to koniec wieku nastał. Pamiętam to jak dziś. Wiek się skończył, Beksiński się zabił, Closterkeller nagrał płytę akustyczną. Dziwnie sie słuchało na początku tych closterowych klasyków zagranych bez prądu. Zawsze mi sie wydawało, że cala moc i piękno tych dźwięków właśnie pochodzi z klawiszy, mocnych gitar. Okazało się, że takich aranżacjach też te kompozycje mają swój urok.
Scarlett
Dobór utworów dobry, nie się dłuży, nie ciągnie. W każdym razie wyszli obronną ręką mierząc się z konwencją unplugged. Ale tak na dłuższą metę to wolę Clostera podpiętego do 230 V.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz