Po takim zjawiskowym krążku jakim był Moonlight Act III, mogłem się spodziewać jedynie konsekwentnego rozwinięcia tego stylu jaki mnie poraził na "Moonlight". Jednak nic z tych rzeczy nie nastąpiło. Christ Agony na czwartej płycie postawił na innowację i rozwój. Postawili mnie lekko konfjurzyn znaczy się zdezorientowanego. Słuchałem tej kasety wieloktotnie i w końcu nawet zaczęła mi się podobać. No cóż kto się nie rozwija... to sie cofa. Troszke chyba nawet wyprzedzili swoją epokę nagrywając "Darkside" Tyl etu rzeczy nowych dla tego gatunku, że aż wydawałoby się, że Cezar wręcz zdradził muzykę, którą nagrywał do tej pory.
Kingdom Of Abyss
Co my tu mamy, a właściwei che się krzyknąć, czego mu tu nie mamy. Jest przede wszystkim język polski, są jakieś elektroniczn eloopy czy tez beaty, a i jest też mnóstwo czystej nieprzesterowanej gitary. No to musiało zaniepokoić niereformowalnych zwolenników sceny diabelskiej w naszym kraju. Słucham sobie po latach tej kasety i mam te same odczucia co kilkanaście lat temu, czyli jest nieźle ale czegoś mi tu brakuje. Nie wiem może to po raz kolejny zbyt sterylna produkcja kastruje emocje w tej muzyce. Słyszę więcej eleroniki niż powietrza z żywych instrumentów, ale to nie jest zarzut, a taka osobista refleksja. Wolałbym, żeby to było nagrane tak jak "Moonlight Act III", gdzie piekło zionie z głośników. Tutaj Christ Agony przeszedł na ciemna stronę mocy i dołożył więcej piekielnej precyzji aniżeli piekielnej gitarowej mocy.
The Key
Ach te moje teoretyczne wywody. Komposzycje i tak się bronią a im jestem starszy to uważam ta płytę za przyzwoitą i rzadko ale jak już słucham to czuję moc metalowego potwora, który momentami łagodzi swoje oblicze by dać odetchnąć sobie i słuchaczowi. Ta płyta i tak bije na głowę tysiące beznamiętnych światowych produkcji z taką muzyką. Mnie tam duma rozpiera, że nasi umieją.
Kingdom Of Abyss
The Key
Ach te moje teoretyczne wywody. Komposzycje i tak się bronią a im jestem starszy to uważam ta płytę za przyzwoitą i rzadko ale jak już słucham to czuję moc metalowego potwora, który momentami łagodzi swoje oblicze by dać odetchnąć sobie i słuchaczowi. Ta płyta i tak bije na głowę tysiące beznamiętnych światowych produkcji z taką muzyką. Mnie tam duma rozpiera, że nasi umieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz