niedziela, 22 grudnia 2013

Dres Syna

 

By na chwilę dać odpocząć synapsom nerwowym po jazzowym wysiłku proponuję zapoznać się z kolejną częścią nie do końca rockowego felietonu pod tytułem "Dres Syna". Nie zabraknie oczywiście akcentów muzycznych, ale wydźwięk tekstu będzie bardziej uniwersalny.
 
Posiadanie dzieci wiąże się często z różnymi obowiązkami, a czasem nawet przyjemnościami, których oczywiście w porównaniu z obowiązkami jest znacznie mniej. Ale nie o tym to ja chciałem. Najpierw przewijamy, wyrzucamy pieluchy, jakies czapeczki na głowę naciągamy, jeździmy wózkiem, kupujemy wiaderka i łopatki, z którymi idziemy na plac zabaw i wszędzie mamy piasek tylko nie w wiaderku. W końcu jednak nadchodzi ten ważny moment w życiu rodziny, kiedy młodzieniec może założyć swój pierwszy dres. Dres w którym zawartość spodni ma wygodę.
 
 
Dres, który jest ciuchem uniwersalnym i wygodnym. W dresie można robić wszystko. Przebrać się w niego po szkole, przedszkolu, pracy. Można w nim iść pobiegać, posprzątać, poćwiczyć. Dzięki temu genialnemu wynalazkowi człowieka nasze ciała mają swobodę ruchów. W sobotnie przedpołudnie można w nich usiąść sobie na kanapie i wypić kawę. Nie wpsominam o grupie społecznej, dla której dres jest strojem codziennym, wyjściowym.
 
By tak się dziać mogło producenci tej odzieży prześcigają się w wymyślaniu krojów, kolorów, desajnów i wszystkich tych innych nieznanych mi rzeczy, które potem decydują o tym, że ten czy inny dres trafia na nasze tyłki.
 
 
Wróćmy zatem do tytułowego dresu mojego syna. Cieszyłem się zatem, że tak sprawnie rozwija swoją tężyznę fizyczną biegając w dresie. Szybki rozwój okupiony był częstymi zakupami nowych dresów co spowodowane było fizycznym ich zużyciem przez młodzieńca. Stwierdziłem, że zakup markowych dresów mija się z celem, po prostu mnie na to nie stać. Kupuję więc dresiki w różnych miejscach. I teraz gdy spojrzymy na zdjęcie zobaczymy jakaż to nieznająca granic pomysłowość producentów odzieży sprawiła, iż syn mój stał się posiadaczem jedynego w swoim rodzaju dresu. Italia- Espana. Ilekroć młody go zakłada nie mogę wyjść z podziwu i nie mogę się nacieszyć tym widokiem. Chodzi za mną ten dres już dłuższy czas. Postanowiłem go uwiecznić, zanim jako kolejny sportowy odzień w garderobie mojego syna ulegnie dezintegracji.

3 komentarze:

  1. a na godle jeszcze barwy Francji - przeoczyłeś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Był kiedyś taki zespół "Les Dress"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwlaszcza "Dumb blonde" z ciekawa okladka na ktorym dynamit jest traktowany w oralny sposob ;))

      Usuń