wtorek, 8 listopada 2011

Armia- Dzyń


Nie słuchałem tej płyty kilka dobrych lat, aż tu dzisiaj włączyłem sobie TVP Kulturę, bo często można się tam natknąć na stare koncerty naszych rockerów i patrzę, a tu akurat spektakl do muzyki z płyty "Triodante" sobie leci, bo chyba tak to trzeba nazwać. Obejrzałem do końca. Dobrze tak czasem wrócić do płyt dawno nie słuchanych.


Bardzo ciężka w odbiorze płyta. Taka progresywno- punkowo- poetycko- rockowa. Pisząc tego posta słucham jej sobie jeszcze raz. Kawał potężnej muzyki. Nie słucham jednak tekstów bo nie mam żadnego doktoratu i nic nie rozumiem, ale muzycznie pierwsza klasa. No na pewno nie idzie sobie przy tym jeść chipsów i skupienia wymaga to wydawnictwo, ale wciąga strasznie i nie idzie wyłączyć po jednym czy dwóch utworach. Do tego piękna okładka. Pewnie wrócę do niej znów za parę lat.

4 komentarze:

  1. I znów moje ulubione. Należę do fanów tej płyty. Pamiętam, że początkowo Triodante nie było zbyt dobrze przyjmowane. Album okazał się za trudny. Poza tym to wielka rewolta ze strony zespołu. Całkowita zmiana sposobu grania. Dopiero po latach wydawnictwo zyskało status porównywalny do Legendy.
    Podobnie jak ty - wracam raz na jakiś czas do tej płyty.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam kasete video /jeszcze z czasow VHS/ i DVD z tym "przedstawieniem" Armii...wspolczesna wersja dziala Dantego...genialna muzyka..oraz udzial śp.Piotrka "Stopy" Żyzylewicza...w trojce najlepszych plyt Armii dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężka ale piękna płyta, podobnie jak Ty w teksty Budzyńskiego wybitnie się nie wsłuchuję, bardziej skupiam się na muzyce. A ta jest na swój sposób genialna, specyficzna ale piękna i przyciągająca. Chociaż jedna przygoda z Triodante na dłuższy okres czasu wystarcza. Częściej wracam do Legendy, Prozessu i Ultimy.

    OdpowiedzUsuń
  4. widzę, że wszyscy mamy podobne zdanie na temat tej płyty. Fajnie

    OdpowiedzUsuń