sobota, 14 maja 2011

Harlem- You're In Love Again

Kilka lat temu słuchałem sobie nocnej audycji Tomka Żądy w Trójce i jego gościem był wokalista Harlemu, bez entuzjazmu słuchałem tej rozmowy jako, że ich muzyka nie wywołuje we mnie wiekszych emocji. Opowiadał o nowej wtedy płycie, o gościach zaproszonych na nią i padło między innymi nazwisko Dean Bowman. Nic nie wiem o tym panu.


A chyba powinienem nadrobić braki w swojej wiedzy. Bo to co usłyszałem po chwili mnie zabiło. Słuchałem potem do końca tej rozmowy i utworów z tej płyty ale już nic lepszego nie mogłem usłyszeć. Facet ma kawał głosu, do tego Harlem zagrał swój najlepszy chyba utwór. Jego głos i muzyka w rezultacie dały mi jeden z lepszych utworów ostatnich lat. I znów nie słychać, że to Polacy. I tak uzmysłowiłem sobie, że zacząłem słuchać singli a nie całych płyt.

singiel


Zacząłem wybierać sobie pojedyńcze utwory a płyty jako całość odrzucałem. Z jednej strony dlaczego mam słuchać całej płyty skoro mi się podoba kilka lub jeden utwór. Z drugiej strony kiedyś chyba nagrywane płyty były lepsze w całości. A, chyba stary jestem i nie mam czasu się skupić żeby całą płytę przetrawić i szukam tylko jasnych na niej punktów.

jasny punkt

wracając do opisywanego utworu to


Panie Bowman, już nadrabiam zaległości i posłucham tego co pan gra i śpiewa.

Zespołu Harlem nadal nie trawię ale ten utwór to po prostu mistrzostwo świata. I wejście solówki, wokale przed solówką, aż mam ciary! I zaczyna się od basu. Lubię to słowo: PETARDA. Czy ktoś słyszał lepszy killer blues-rockowy w ostatnich latach w wykonaniu rodzimych szarpidrutów? Ostatnio w Teraz Rocku przeczytałem co rzekł jeden z rodzimych muzyków rockowych. Uwaga cytuję: "Mniej dźwięków, mniej pitolenia, mniej bałałajek, a więcej konkretnego jebnięcia z ręki w struny!" Piękne, nic dodać nic ująć.



niezłe logo


You're In Love Again




1 komentarz:

  1. A ja tam Harlem lubię od samego początku.Wiadomo że nie powalają mnie wszystkie Ich utwory ale sporo mi się podoba.A płyt staram się słuchać w całości gdyż często bywa tak że coś z początku jest takie sobie a potem mocno zyskuje przy kolejnych przesłuchaniach.Oczywiście nie mówimy o płytach,które odrzucają od samego początku :)

    OdpowiedzUsuń