Miałem tą kasetę ale ją zmazałem, a okładkę pozaklejałem jakimiś zdjęciami roznegliżowanych panienek i zrobiłem komuś składanke jakąś z moją okładką. Znaczy się więc, że wtedy jakoś ta muzyka musiała mnie nie przekonać do końca i tak mam do dzisiaj. Kilka numerów bardzo mi się podoba, a kilka strasznie mnie męczy. Ale mogłem sobie zostawić tą kasetę. Do dzisiaj nie ma płyty z tym wydawnictwem i pewnie już nikt jej nie wyda. Ciężko poznać, że to republikańscy muzycy, bo muzycznie jakoś to strasznie daleko leży od ich stylistyki. Uważam, że o wiele bliżej tu późniejszej twórczości Gawlińskiego.
Co sam Gawliński rzecze o tym projekcie:
Długo słuchałem tej kasety, bo po prostu rzadko udawało się mi coś zdobyć nowego, więc każda płyta, kaseta była przeze mnie katowana do znudzenia i albo wchodziła w serce albo zostawała obok. Ta Opera jednak została obok oprócz utworu pierwszego na kasecie, tylko z tym utworem mi się kojarzy ta szara okładka.
A w tekstach tradycyjnie jak to już kiedyś pisałem, ciągle tylko Gawliński pali jakieś ognie, które go grzeją i te sprawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz