wtorek, 27 grudnia 2011

Dezerter- Pierwszy raz


Nie wiem czy moja żona czyta tego bloga, ale nie wiem skąd wie że co jakiś czas wpadam w zachwyt nad utworami Dezertera i chodzę po domu i wykrzykuje sobie co bardziej nośne frazy z ich tekstów. W każdym razie wśród innych fajnych rzeczy jakie dostałem kilka dni temu, znalazła się ta oto książka. Czytałem o niej, widywałem podczas moich rzadkich wizyt w sklepach z płytami i książkami. Ale jakoś tak obchodziłem ją tylko wzrokiem. Tym bardziej się cieszę z niej.


Teraz pisząc o Dezerterze będę mógł popisywać się swoją wiedzą o nich. Skoro książka, to znów natchneło mnie na słuchanie klasyków polskiego rocka. Płytę „Blasfemia” pożyczyła mi koleżanka na kompakcie, gdy jeszcze byłem w epoce kasetowej i nie miałem żadnego swojego cd na własność, więc jak usłyszałem pierwszy raz utwór „Pierwszy raz” to brzmienie i selektywność nagrania mnie zmiażdżyły.

na tej stronie i jeszcze kilku innych jest o tej płycie:


Dobry numer i tyle. Każdy z utworów Dezertera jaki znalazł się na tym blogu jest dla mnie wyjątkowy i nagranie ich wszystkich na jedną płytę i przejścei się z takim skąldakiem po mieście czy też po markecie w poszukiwaniu produktów spisanych przez żonę jest doznaniem bezcennym.

Chociaż ideologicznie schabowym nie pogardzę i innymi rodzajami mięsa również, to siłę przekazu ma ten tekst. Zresztą czy jakiś tekst Dezertera można uznać za słaby?



jeszcze jeden kadr z książki


żona

3 komentarze:

  1. Twoja zona to jak Beata Polak w Armii :)))..a wracajac do ksiazki to bardzo ciekawa pozycja..mam ja w zbiorach od czasu jak sie ukazala..kopalnia wiedzy i ciekawostek, zwlaszcza tych o reedycjach kasetowych i CD..problemach z okladkami itd :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Blasfemia jest jedyną płytą Dezertera, której za bardzo nie lubię. Ale ten kawałek uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ha, ha.
    Ależ naiwny numer.Rozbawił mnie do łez.
    Uwielbiam, pieczyste.

    OdpowiedzUsuń