czwartek, 2 czerwca 2011

Edyta Bartosiewicz- Have To Carry On


Jeszcze jeden wykonawca, którego usłyszałem w zasłużonej dla mojego rozwoju muzycznego audycji trójkowej Brum. Pierwsza płyta Edyty Bartosiewicz to było coś. Kupiłem sobie oryginalną kasetę. Bo wtedy to był ten czas początku walki z piractwem i praktycznie tylko na oryginalnym nośniku można było dostać nowe wychodzące wtedy płyty. O płycie kompaktowej nawet wtedy nie marzyłem. Była ona poza mym zasięgiem finansowym.
Teraz tak patrzę na okładkowe zdjęcia i stwierdzam, że Edyta Bartosiewicz nie jest do siebie za bardzo podobna. W życiu bym nie powiedział, że to ona.


Ale ona (ta kaseta) była dobrze nagrana, a jak dobrze muzyka ta brzmiała. Wszyscy dziennikarze pamiętam zachwycali się tą płytą i słusznie. Padały słowa że taki dojrzały debiut, że produkcja, pomysł, utwory.
Każdy kawałek był charakterystyczny. Płyta się nie nudzi mimo iz niby wszytskie kawałki są delikatne, lekkie. Na gitarze gościnnie w kilku kawałkach Jan Bo. Trochę byłem zdziwiony, że podoba mi się żeńskie granie, ale zwalczyłem to w sobie. Po prostu bardzo dobrze się tej płyty słuchało, a teraz po latach doceniam ją jeszcze bardziej.

Żeby było jasne, pierwsza płyta bardzo na tak, potem zaczął się bum na Edytę, nagrała kilka płyt, kilka hitów radiowych, dużo się jej grało. Ale już nie trafiało do mnie to jej nowe oblicze. Ja skręciłem w inne obszary muzyczne. Następne płyty Edyty to już taki pop się zrobił dla zbuntowanych nastolatek. Mówię o płytach, „Sen” „Szok’N’Show”, „Dziecko’ to na pewno są dobre płyty, ale nie dla mnie.

Nie ukrywam, że płyta „Love” trafiła też w swój czas i klimat, bo pewnie gdybym poznał ją kilka lat później byłaby dla mnie nie do zaakceptowania, a tak takie były czasy, że każda kaseta jaka wpadała mi w ręce był słuchana i przeżywana, inaczej zapewne niż teraz, stąd też zapewne ten sentyment do tej płyty.

Inna sprawa to też udział wokalny Pani Bartosiewicz na płytach innych artystów. To mistrzyni świata w nazwijmy to: chórkowaniu. Spośród wielu jej dobrych i znanych gościnnych wystepów u wielu wykonawców wymienię tylko te, które bardzo mi przypasowały i które odbiły piętno na tych utworach i bez nich te utwory byłyby nie tyle znacznie gorsze, co mniej charakterystyczne. 

- Kobranocka- chórki w kawałkach „Z łopotem flag” i "Za ideałem niedoścignionym” z płyty: „Ku nieboskłonom”


- Róże Europy- „Jedwab”- z płyty Poganie! Kochaj i obrażaj- wokalizy rewelacyjne! Lepsze niż cały utwór  J


- Acid Drinkers- wokalizy w standardzie „Seek & Destroy”- z płyty Strip Tease


- Hey – współśpiew w utworze „Moja i twoja nadzieja” z płyty- Fire


- Human- chórki w utwórze ‘Faith” z płyty Earth


- Closterkeller- chórki w utworze „Cisza w moim domu” z płyty Cyan


- Kazik- „Cztery pokoje” z płyty Melassa





1 komentarz:

  1. zachwyty dziennikarzy zachwytami, ale jednak plyta LOVE nie przebila sie na rynku /podobnie jak 1 plyta REDS/..a album naprawde swietnie wyprodukowany i nagrany..goscinnie Janek Borysewicz...a co do plyt to oprocz wymienionych pojawila sie tez na "Koledach" Ziyo, utwor "Egoisci" Agrsiva 69 /z filmu pod tym samym tytulem/..jedna z moich ulubionych plyt lat 90-tych..

    OdpowiedzUsuń