środa, 6 lipca 2011

Fotoness- Again, Again


Kolejna pozycja w dyskografii Tomka Lipińskiego. Najmniej znana. Bardzo późno ją poznałem. Mój bardzo dobry friend M, który pokazał mi kupę fajnej muzyki miał (i ma nadal) gramofon i kupę megafajnych płyt. Przegrał mi tą płytkę pod koniec ubiegłego stulecia na kasetę magnetofonową marki TDK jeszcze.


Lubię, lubiłem i będę lubił wszystko co Lipiński stworzył i tworzy. I lubię tę płytę. Muszę jednak przyznać iż jest to pozycja Lipińskiego do której chyba jednak najrzadziej wracam. Na pewno nie są to oczywiste proste kawałki. Trzeba tą płytę przesłuchać kilkakrotnie aby odkryć w niej ukryte „piękno”. Brak znanych hitów tak, kupę fajnych utworów- tak. Najbardziej wpada mi w ucho utwór: „Again, Again”


Nie do wiary, że nie ma tej płyty do dzisiaj wydanej na kompakcie. No i chyba jedyny minus tej płyty jak dla mnie to fatalne brzmienie. Perkusja jakby stała w pokoju za drzwiami i wokal też jakoś dziwnie brzmiący jak przez karton. Cóż takie lata, takie brzmienie. Ale i tak mi się podoba. W sumie płyta pewnie dla fascynatów lat osiemdziesiątych.


O Lipińskim i jego różnych wcieleniach można przeczytać u mnie:

3 komentarze:

  1. Ta płyta, jest specyficzne nagrana, tak to sobie wymyślili, a nie przypadkowo tak im wyszło.
    Trzeba też pamiętać o tym, że na przełomie lat 80/90 w Polsce większość nagrań jest zrealizowana z automatem perkusyjnym, a nie "żywą" perkusją. Taki był wtedy "trynd"
    I tutaj mamy tego pokłosie.
    Ascetycznie, wręcz, gra tu sekcja rytmiczna, mało tego, jak się tego słucha z płyty winylowej, bo edycji CD nie ma, to gra to fatalnie, bo źle to wydano na płycie winylowej. Płasko, byle jak, no tak wydawano wtedy, niektóre płyty winylowe w Polsce.

    W mojej ocenie płyta, jest co najmniej ciekawa, ale największym mankamentem jest fakt, że Lipiński śpiewa po angielsku. Co spowodowało, że płyta przeszła, w zasadzie, kompletnie nie zauważona. Na listach przebojów najbardziej zaistniało nagranie, w polskiej wersji językowej którego nie ma na tej płycie.
    Zabawna historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. nic dodać nic ująć do tego co przedmówca rzekł. Własnie brzmi płasko bardoz płasko. Tam jest automat? hm. Bardzo traci faktycznie przez to brzmienie aż się nie chce jej słuchać i czasami po jej przesłuchaniu jestem zmęczony bardzo. Podobnie płasko brzmi płyta Porter Banu- China Disco. Bardzo lubię ja ale brzmienie straszne jest

    OdpowiedzUsuń
  3. al jak Ciempiel gra na basie.... miodzio i suszymy ząbki Panowie

    OdpowiedzUsuń