niedziela, 13 lutego 2011

I Ching- Heksagram sześćdziesiąty piąty

Płyta podobno kultowa. Zresztą widać po składzie jaki zagrał na niej. Sama śmietanka polskiego rocka. Kompletnie nie znałem tego i nie wiedziałem że coś takiego istnieje.
Po prostu był sobie sklep muzyczny w likwidacji i wszystkie kasety były na wyprzedaży. Było to w mieście gdzie studiowałem, a że maniakiem byłem i jestem muzycznym to wydałem  pieniędze, które miały mi na cały tydzień życia studenta starczyć na kasety które tam były. A były tam różne rzeczy część znałem, część tytułów była dla mnie kompletnie obca ale brałem jak leci, bo kasety we folii nówki były. Pomyślałem sobie że chociaż sie przydadzą do nagrania na nich czegoś innego jak mi sie muza nie spodoba. Cały plecak przyniosłem do domu polskich  i zagranicznych kaset i zaczałem odsłuchiwanie.
Były to czasy walkmenów kasetowych. Miałem spasa AIWA. z akumulatorem do ładowania. Cud techniki i designu, taki cieniutki i czarny metalowy...
 No i słuchałem tych nabytków w środkach komunikacji miejskiej. O dziwo bardzo dużo tych kaset co nie znałem okazały sie rewelacjami z którymi jestem do dzisiaj. Były tam np kaseta zespołu Subway- Biegne i płonę, i był I Ching.
Szczerze mówiąc wybieram ten numer- Heksagram bo jest pierwszy na płycie ale jest tez najlepszy, choć dobrych numerów tam nie brakuje. (wyrzuciłbym tylko Martynę i jej kołysanke dla misiaków).
Muza, wokal no i tekst- tekst który może być mottem życiowym dla mnie i jeszcze paru osób prawda P?
Nawet Piotr K. ma na swoim blogu cytat z tego numeru. Po prostu prawdy życiowe opowiedziane muzyką i dobrym tekstem. Nie będę więcej pisał to trzeba posłuchać.
Dzisiaj już tak nikt nie gra. Mam słabość do brzmień polskich płyt z lat 80. A niby taki słaby to okres dla muzyki rockowej był.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz